"Ze wszystkich rzeczy wiecznych - miłość jest tą, która trwa najkrócej."
Siedziała na krzesełku, a tuż obok niej Zbyszek. Rozmawiali o tym co u nich się zmieniło przez ostatni rok. Milena śmiała się głośno z żartów Bartmana i jego kolejnych podbojów miłosnych.
- Ale wiesz Miluś, poznałem kogoś.
- Oj to coś nowego, rzeczywiście - szturchnęła go w bok.
- Nie, tym razem to coś poważnego, przynajmniej tak myślę - popatrzył jej w oczy i spoważniał. - Zazdroszczę im tego, że mają do kogo wracać po treningu, też tak chce. - wskazał głową na kolegów.
- To kochany, opowiadaj, a ja Cię uważnie słucham.
- Ma na imię Joasia , troszkę do Ciebie podobna - pogłaskał ją po pliczku - też jest taką ładną blondyneczką.
- No weź Zibi - uśmiechnęła się - Muszę ją w takim razie koniecznie poznać. Do kiedy zostajesz?
- Dziś wracam, wpadłem tylko na 2 dni w drodze do Warszawy. A co u Ciebie?
- Jeśli pytasz o sprawy sercowe, to nic się nie zmieniło - westchnęła - nic stałego na razie, się nie zapowiada.
- A jak z... - wskazał głową na jednego z siatkarzy.
- Przestań - fuknęła - Między nami nic nie ma. On za to ma dziewczynę. Trochę wkurzającą, ale ma.
- Słonko, wiem o tym, ale dziewczyna nie ściana..
- Weź nie pierdol - uderzyła go w ramię i głośno się zaśmiała.
W drugim końcu sali stał naburmuszony Michał, mocno uderzył piłką o parkiet i przeklął pod nosem. Po chwili podszedł do reszty kolegów.
- Co się Winiar tak wściekasz, żona w pokoju razem z dziećmi czeka, a Ty wkurzony jak nie wiem - zaśmiał się Igła.
- Jak widzę Bartmana to mnie szlak trafia - mruknął zły.
- Jak to, przecież zawsze go lubiłeś - zdziwił się Bartek przestając kozłować piłkę.
- A szkoda gadać - Michał odszedł w drugim kierunku.
- Ej co jest? - zapytał zdezorientowany patrząc na resztę.
- Michał parę razy pojechał do Mileny do Londynu i natknął się w drzwiach na Zibiego - powiedział Mario podbiegając zdyszany do kolegów. Bartek zerknął w stronę krzesełek i zobaczył Milkę wpatrzoną w siatkarza i samego zainteresowanego, który z wielkim zaangażowaniem opowiadał jej o czymś. Kurek poczuł dziwne uczucie, że on sam już tak nie potrafi z nią rozmawiać, a przecież tak bardzo mu tego brakowało. Jednak przecież wszystko można naprawić.
Po dwóch godzinach, Milena biegała po okolicy wraz z bratankami.
- Chłopcy muszę odpocząć, bawcie się sami na chwilę. - odeszła do siedzących niedaleko siatkarzy. - Braciszku twoi synowie mają niesamowitą energię. - zaśmiała się przytulając do brata.
- Wiem - odwzajemnił uśmiech - gdzie masz Bartmana?
- Umm.. - upiła łyk soku z jego szklanki - wraca za chwilę do Warszawy.
- Oj nie zostanie na noc? - zapytał z udawanym smutkiem.
- Nie, nie zostanie, wraca do dziewczyny - zaakcentowała ostatnie słowo - Idę pod prysznic, powiedz Dagmarze, żeby podrzuciła do mnie później chłopców, zajmę się nimi, macie wieczór dla siebie. - zaśmiała się - I przestań czepiać się Zbyszka.. Szampon, jak chcesz to podrzućcie też Arka, zajmę się tymi smykami.
- A to nie będzie problem?
- Żaden - zaśmiała się.
- Siostra? - zawołał jeszcze Winiarski. Dziewczyna odwróciła się do niego zaciekawiona.
- Kocham Cię.
- A ja Ciebie, nawet jak jesteś złośliwy, wredny, zazdrosny i nie chcesz mieć za szwagra Bartmana. - zniknęła za drzwiami.
Bartek przysłuchiwał się wymianie zdań i był coraz bardziej ciekawy co łączyło Zbyszka i Milenę. Po chwili poczuł na swojej szyi muśnięcie.
- Kochanie możemy porozmawiać?...
- Jasne już idę, przepraszam panowie na chwilę - chwycił ją za rękę i poszli się przejść. - Co się stało?
- Kochanie muszę wracać. Zbyszek jedzie akurat do Warszawy to zabiorę się z nim, nie gniewaj się,- musnęła jego usta.
- Przecież wczoraj przyjechałaś - zmarkotniał.
- Przepraszam, muszę już wracać- przytuliła Go i całując w policzek odeszła w stronę ośrodka. Bartek patrzył jak się oddala i czuł, że coś się za tym kryje. Spędzali ze sobą bardzo mało czasu przez Jego treningi i wiedział, że Natalii jest z tym bardzo ciężko. Nie wiedział jednak co może z tym zrobić.
- Jasne już idę, przepraszam panowie na chwilę - chwycił ją za rękę i poszli się przejść. - Co się stało?
- Kochanie muszę wracać. Zbyszek jedzie akurat do Warszawy to zabiorę się z nim, nie gniewaj się,- musnęła jego usta.
- Przecież wczoraj przyjechałaś - zmarkotniał.
- Przepraszam, muszę już wracać- przytuliła Go i całując w policzek odeszła w stronę ośrodka. Bartek patrzył jak się oddala i czuł, że coś się za tym kryje. Spędzali ze sobą bardzo mało czasu przez Jego treningi i wiedział, że Natalii jest z tym bardzo ciężko. Nie wiedział jednak co może z tym zrobić.
"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku."
- Milenka nie będzie żadnego problemu na prawdę? - Szampon stał w sypialni dziewczyny ze skruszoną miną.
- Mariuszku, weź przestań - cmoknęła go w policzek - zmykaj do Pauliny i bawcie się dobrze, zajmę się chłopcami, przecież i tak za chwilę zasną.
- Ok. ale jak będą problemy to daj od razu znać, nie chce Cię przemęczać.
- Nie martw się i zmykaj już - puściła mu oczko i popchnęła delikatnie w stronę drzwi.
- Mariuszku, weź przestań - cmoknęła go w policzek - zmykaj do Pauliny i bawcie się dobrze, zajmę się chłopcami, przecież i tak za chwilę zasną.
- Ok. ale jak będą problemy to daj od razu znać, nie chce Cię przemęczać.
- Nie martw się i zmykaj już - puściła mu oczko i popchnęła delikatnie w stronę drzwi.
Dziewczyna chwilę pobawiła się z chłopcami i położyła ich spać, byli dzisiejszym dniem tacy zmęczeni że nawet nie mieli siły marudzić. Ucałowała każdego w policzek i wyszła z sypialni robiąc sobie miejsce na kanapie. Chwyciła szklankę z sokiem i usiadła na parapecie wpatrując się w Spalskie lasy. Gdy patrzyła na Arka, Oliwiera i Antosia bardzo chciała założyć własną rodzinę.. a kto wie może teraz by już ją miała? Dziś każdy z kimś był. Przyjechały przecież żony, narzeczone, dziewczyny, każdy miał osobę do której może się przytulić i tak po prostu z nią porozmawiać. Mimo iż zawsze mogła liczyć na swojego brata czy Mariusza, potrzebowała jeszcze kogoś.. Po chwili usłyszała krótkie pukanie do drzwi, zmarszczyła brwi i zeszła z parapetu
- Przysięgam, że jak to Mariusz to go wykopie stąd chyba... - mruknęła i delikatnie uchyliła drzwi. Jakie było jej zdziwienie gdy za drzwiami zobaczyła Bartka.
- Bartek? A co Ty tu robisz? Nie jesteś z Natalią - zapytała zdziwiona.
- Natalia zabrała się ze Zbyszkiem do Warszawy, nie mogła dłużej zostać - westchnął, próbując ukryć rozczarowanie swoją dziewczyną. - Do Piotrka przyjechała Ola jak wiesz- zaśmiał się delikatnie - a słyszałem dzisiaj, że zajmujesz się dziećmi więc czy mógłbym dotrzymać Ci na chwilę towarzystwa? Nie lubię siedzieć sam - mruknął cicho spoglądając nieśmiało na Milenę.
- Aaa jasne wejdź, tylko cicho bo chłopcy już śpią..
- No to szybko sobie poradziłaś z tymi łobuzami.
- Zmęczeni byli - Milka nalała mu soku do szklanki i rozkładając kanapę usiadła na niej, poklepując miejsce obok siebie - No siadaj, na rozłożonej będzie wygodniej.
Wieczór mijał im szybko na rozmowie, wspominali stare czasy, czuli się w swoim towarzystwie tak jak dawniej.
- A powiedz mi Milenko - Bartek okręcał szklankę w dłoniach chcąc jak najlepiej dobrać słowa. - Czy Ciebie i Zbyszka coś łączy? Wiesz no Michał dziwnie się zachowywał dziś.
- Mnie i Zibiego? - zaśmiała się - kiedyś tak.. kilka razy z nim spałam, to prawda - pokiwała głową - Michał o tym wiedział i dlatego się tak denerwował, ale to była tylko zabawa, nic innego nas nie łączyło, ja byłam samotna w Anglii, on mnie parę razy odwiedził, parę imprez i to wszystko, jakieś 1,5 roku nic nas nie łączy już, tylko przyjaciele - uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka. - Zresztą Michał ma rację, Zibi nie nadaje się na stałego chłopaka, jemu tylko zabawa w głowie. Nie umiałabym z nim żyć - sama była zdziwiona tym z jaką łatwością przychodzi jej rozmowa z brunetem. - To co z tą Natalią? Dlaczego wyjechała?
- Nie wiem, czasami mam wrażenie że to koniec, ona nie może poradzić sobie z tym że jestem siatkarzem i tyle czasu spędzam po za domem, stara się ale nie potrafi mnie w tym wspierać, czy jest sens się dalej męczyć - zerknął na nią. Siedziała wpatrzona w niego, była taka piękna jak kiedyś, a może i nawet piękniejsza. gdyby porównać Milenę i Natalię, to ta druga była szarą myszką w porównaniu z panną Winiarską, a przecież miała być najdoskonalszym klinem, receptą na złamane serce. Wpatrywali się w siebie dobrą chwilę po czym odezwała się Milena:
- Dlaczego to musi być takie trudne?
- Mnie nie pytaj, jak widzisz specjalistą od związków nie jestem i nigdy nie byłem. - Siatkarz delikatnie się do niej zbliżył wpatrując w jej oczy. Na chwile czas się zatrzymał i wróciły do nich wszystkie wspomnienia. Milena uśmiechnęła się delikatnie i niechętnie odwróciła się, siatkarz speszył się i tylko pokręcił głową.
- Przepraszam, już nie wiem co robię..- Chłopak objął ramieniem Milenę, a ta wtuliła się w jego tors. - Powiedz mi dlaczego wtedy, po mistrzostwach wyjechałaś? - zapytał cicho, delikatnie głaszcząc jej ramię.
- Przepraszam, już nie wiem co robię..- Chłopak objął ramieniem Milenę, a ta wtuliła się w jego tors. - Powiedz mi dlaczego wtedy, po mistrzostwach wyjechałaś? - zapytał cicho, delikatnie głaszcząc jej ramię.
- Bartek, byliśmy przyjaciółmi, grałeś z moim bratem w reprezentacji, oboje mieliśmy swoje plany i marzenia, razem nie udałoby nam się nic stworzyć, a obok siebie, po tym jak się ze sobą przespaliśmy nie potrafilibyśmy żyć. Po za tym Michał by nas zabił chyba za to. Miałam nie całe 19 lat, a Ty byłeś nie wiele starszy, dla niego byliśmy tylko dzieciakami wtedy. - Spoglądając w jego niebieskie oczy uśmiechnęła się. Kurek odwzajemnił uśmiech i przytulając ją mocniej do siebie tylko wyszeptał
- Brakowało mi Ciebie - pocałował czubek jej głowy i oboje z uśmiechem na ustach zasnęli. W tej chwili nie interesowało ich co będzie rano, za tydzień czy za miesiąc.Wiedziała, że powinna powiedzieć mu całą prawdę, ale na to ani on, ani tym bardziej ona, nie byli gotowi...
***
Jak się podoba? Dajcie mi znać w komentarzach.
Buziaki i do następnego :)